13 lipca w Katowicach odbędzie się VII Marsz Autonomii organizowany przez Ruch Autonomii Śląska.

Autonomia władz regionalnych czy lokalnych, rozumiana jako większa niezależność tych władz od rządu centralnego, nie jest sama w sobie ideałem libertarian. Ideałem tym mogłaby być prędzej dobrowolna przynależność ludzi do wszelkiego typu wspólnot lokalnych czy ponadlokalnych – sytuacja, w której gminy czy regiony, niekoniecznie terytorialne, byłyby dobrowolnymi stowarzyszeniami osób zainteresowanych korzystaniem z ich usług i w której mogłyby istnieć prywatne posiadłości, jurydyki, wolne miasta czy komuny nienależące do żadnego regionu czy gminy.

Jednak decentralizacja państwa, związana z przyznaniem regionom, województwom czy mniejszym jednostkom obecnego samorządu terytorialnego autonomii byłaby z naszego punktu widzenia krokiem w dobrym kierunku.

Po pierwsze, stwarzałoby to – ułomną bo ułomną, ale zawsze – konkurencję pomiędzy regionami, województwami czy gminami. Mogłyby ze sobą konkurować różne rozwiązania dotyczące usług publicznych, podatkowe, a nawet częściowo – w ramach wspólnego porządku konstytucyjnego – prawne. Wprawdzie obecnie taka konkurencja zachodzi pomiędzy poszczególnymi państwami ale o ile łatwiej “zagłosować nogami” i wybrać optymalne dla siebie rozwiązanie przeprowadzając się do sąsiedniego województwa czy nawet gminy, niż do innego państwa, w którym mówi się w innym języku. Co więcej, istniałaby większa szansa dla wprowadzenia – choćby na niewielkim obszarze – rozwiązań wolnościowych. Na przykład niektóre gminy mogłyby zdecydować się na wprowadzenie w życie postulatów libertarianizmu, oddając organizację usług publicznych – takich jak oświata, ochrona zdrowia, drogi czy zapewnianie bezpieczeństwa – w ręce inicjatywy prywatnej lub dobrowolnych stowarzyszeń i redukując do zera podatki lokalne.

Po drugie, pieniądze z podatków zostawałyby w większości w gminie czy regionie. Wprawdzie ludzie nadal musieliby oddawać pod przymusem część swoich pieniędzy władzom, ale byłaby większa szansa na to, że w zamian skorzystają z jakichś usług publicznych tam, gdzie spędzają większość życia, zamiast na to, że pieniądze te zostaną przeznaczone na jakąś inwestycję na drugim końcu Polski.

Po trzecie, władzę będącą “bliżej obywatela” łatwiej jest kontrolować i bardziej liczy się ona ze zdaniem tego obywatela. O ile zdarzają się przypadki odwołania wójtów, prezydentów miast, rad miejskich czy dymisje marszałków województw w trakcie kadencji sejmiku w wyniku nawet niezbyt znaczących lokalnych afer czy dowodów niekompetencji urzędników (np. dymisja marszałka sejmiku województwa śląskiego w wyniku bałaganu w funkcjonowaniu Kolei Śląskich), o tyle bardzo rzadko zdarza się dymisja premiera rządu centralnego mającego parlamentarną większość w trakcie kadencji Sejmu.

Tak rozumiana autonomia nie oznacza – jak to niektórzy fałszywie rozumieją – tego, że prawo lokalne w całości ma pierwszeństwo przed prawem ogólnokrajowym, a więc faktycznego podziału państwa. Oznacza, że jest tak jedynie w niektórych – ustalonych konstytucyjnie – sferach, w przypadku, jeśli nie wszystkie regiony mają autonomię. Wtedy w takich sferach region autonomiczny może mieć inne przepisy prawne niż reszta kraju. W przypadku, jeśli wszystkie regiony mają jednakową autonomię, po prostu pewne dziedziny należą w całości do właściwości prawa lokalnego, a inne (zwykle polityka zagraniczna, obronność) do prawa ogólnokrajowego.

Ruch Autonomii (de facto Górnego) Śląska jest najbardziej widocznym w Polsce ruchem domagającym się autonomii regionu. Z wyżej wymienionych przyczyn Partia Libertariańska popiera dążenie do takiej autonomii, ale popiera również dążenie do autonomii innych regionów Polski. W tym tych obszarów w ramach obecnego województwa śląskiego, które z różnych przyczyn (np. brak historycznych powiązań ze Śląskiem, poczucie własnej odrębności lokalnej) nie chciałyby być częścią autonomicznego regionu śląskiego lub chciałyby mieć własną autonomię w jego ramach.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *